piątek, 4 października 2013

Closer and closer...

Heyka!
Więc już tylko 12 dni i mój R wyrusza...
Stresik powoli daje znać o sobie, nic w tym dziwnego, bo w sumie to jedzie w ciemno. 
W Birmingham byliśmy 7 lat temu tylko na obiadku.
No nic, trzeba to przezwyciężyć i patrzeć z przekonaniem, że będzie dobrze.

Well, it's only 12 days, and my men will be on the plain to London.
We starting to feel a bit stressed now.
I did expect that, because we have been in Birmingham only once - 7 years ago.
Now we are leaving everything to start a new life there...
Well, I know, we'll be fine, we just have to belive in it really hard!
Have a good friday night!


7 komentarzy:

  1. Zmiany są czasem w życiu potrzebne, trzymam kciuki, byście byli zadowoleni:) Na pewno pójdzie gładko, skoro to już nie pierwszy raz w Anglii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taka nadzieja. R po pierwszej rozmowie, w drugi dzień pobytu dostał dobra pracę...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Toniu, miesiąc, góra dwa. R musi znaleźć i wynająć dom, żeby psiaki miały gdzie się podziać, bo jadą z nami :)

      Usuń
    2. O kurcze- świetnie!!! :) To pewnie, jak jedziesz z nimi to lepiej już miec gniazdko ;)

      Usuń